Stuhr zapytany o agresywnych migrantów: Czy tak trudno ich zrozumieć?

Dodano:
Maciej Stuhr, aktor Źródło: PAP / Archiwum Kalbar
Zaczęliśmy bać się własnego cienia i tego, co może zagrażać nam, naszej kulturze, ojczyźnie, tradycji – mówi Maciej Stuhr.

Aktor udzielił wywiadu trójmiejskiemu wydaniu ''Gazety Wyborczej''. Głównym tematem rozmowy był kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Stuhr przyznał, że informacje dotyczące sytuacji na granicy zdobywa od osób przebywających na tych terenach oraz opiera się ''na przeczuciach, które też nie są najweselsze''.

– W ostatnich dniach zajmowaliśmy się np. organizowaniem telefonów komórkowych dla ludzi, którym służby państwowe te telefony niszczą i którzy nie mogą przez to zadzwonić po pomoc – mówi Stuhr pytany czego dziś najbardziej potrzebują migranci.

Stuhr przyznaje, że wystarczy przyjechać na granicę i porozmawiać z migrantami, żeby zmienić do nich nastawienie.

– Będąc na wschodniej granicy, widziałem wiele sytuacji, w których ludzie, spotykając uchodźców po drugiej stronie ich własnego płotu, zmieniali nastawienie w ciągu kilku minut. Wystarczyło, że zobaczyli drugiego człowieka, któremu najpierw trzeba pomóc przeżyć, a dopiero potem zastanawiać się, co z nim dalej zrobić – stwierdził aktor.

Stuhr: Jesteśmy karmieni strachem

Pytany o polską tradycję zostawiania pustego talerza przy stole i pomoc dla potrzebujących, aktor podkreśla, że ''jako społeczeństwo zostaliśmy nakarmieni strachem''.

– Zaczęliśmy bać się własnego cienia i tego, co może zagrażać nam, naszej kulturze, ojczyźnie, tradycji. Tymczasem spotkanie z innym człowiekiem nie musi oznaczać niebezpieczeństwa dla naszych zwyczajów i stylu życia – przyznaje Stuhr.

Zapytany o ''propagandę państwa'' i materiały na których widać agresywnych mężczyzn próbujących sforsować granice państwa, Stuhr odpowiada pytaniem: ''czy tak trudno ich zrozumieć?''

– Wydaje mi się, że każdy z nas, gdyby był więziony, zacząłby się zachowywać inaczej niż na co dzień – mówi aktor.

W rozmowie został poruszony wątek funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy – jak mówi Stuhr – uważają, że migrantów należy przyjmować, rozpatrywać ich wnioski i następnie samolotami odsyłać do domu, wówczas szybko Łukaszena zostałby pokonany.

– Kiedy byłem na wschodzie, dochodziły do mnie informacje, że niektórzy strażnicy biorą uchodźców do swoich domów. A potem idą do pracy i przerzucają innych uchodźców przez płot. Po to, żeby nikt się nie domyślił, że prywatnie próbują komuś pomóc – mówi aktor w rozmowie z ''Gazetą Wyborczą''.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...